Oto w rzeczy samej nabrałam się, że pada i pada. Tymczasem wzdłuż kraju pogoda jest piękna, nawet bym się pokusiła o stwierdzenie, że jest gorąco. Ja mam za to wyposażenie, jakbym jechała do Indii na porę deszczową. Tymczasem przyszły mi do głowy dwie myśli: nowa choroba cywilizacyjna – łokieć smartfonisty i że piszę jak przed chwilą przeczytany autor. Jedno i drugie – kicha.