Archiwum kategorii: egzystencjalna

LifeLive

Napisało mi się LifeLove, ale to tylko Freud.
Tak się dziś zorientowałam, że przegapiłam cały mundial. A jest najwięcej bramek od 40 lat. To było zorientowanie egzystencjalne, bo jak człowiek przegapi mundial, to nuż się obejrzy, a tu życie przegapione…

Piosenka dla wszystkich w tym samym nastroju*:

Wiem, że mogłoby być tak, ale wątpię, czy finał mundialu poczeka, aż ja będę mogła obejrzeć. Zresztą nie tyczy się to tylko finału mundialu. Choć tak w sumie, czas przystanął, a ja się czuję właściwie bardziej tak. Na szczęście już mogę spać o czwartej nad ranem. I o piątej. Zasadniczo nie mam też przeszkód w spaniu o 22, dlatego obstawiam wyniki meczów tydzień po meczach.

* jeśli nie lubisz egzystencji w wersji soft, wybierz

Prokrastynacja, czyli „a może jeden mały odcinek serialu”

Jeszcze w opcji wpisy na blogasku, nagła ochota na przeglądanie list przebojów, na sprzątanie zakamarków, cztery prania, spanie, spacery, czytanie Stiega Larssona (ma przecież baaaardzo długie i zajmujące książki!). O gotowaniu nie wspomnę. Nawet mecz by ostatecznie uszedł, w końcu takie ciekawe widowisko z brazylijskim Polakiem! Na wszystko mam ochotę. Prokrastynacja jak się patrzy. Podobno to można skutecznie leczyć. Najpierw przestać myśleć (to łatwe), zacząć działać. Potem już z górki: nie demonizować, zacząć, oczywiście najpierw rzeczy trudne (to nie ten jeden mały odcinek serialu?!?), podejmować decyzje, pokonać strach, uwolnić się od stresu i… zrobione! Łatwe, ale jakoś nie jestem przekonana. Ani uzdrowiona.

Piosenka na dziś, która już wprawdzie była, ale pasuje.

It’s not that easy.
I obiadu dziś w końcu nie jadłam.

Piosenka z bełkotliwym wokalem

Nie mogłam się powstrzymać. Oh oh oh oh, go to hell.

Miałam tyle do powiedzenia, ale większość zapomniałam. Miało być o związkach LAT, powrotach ex po 10 latach i zdrowiu psychicznym. Będzie w sumie tylko morał – jednym z wyznaczników zdrowia psychicznego jest prowadzenie udanego i satysfakcjonującego życia seksualnego. Może być w związku LAT, z ex, wychodzi na to, że cel uświęca środki. Raczej nie może być za to z systemem operacyjnym i Sashą Grey.

Innym z wyznaczników zdrowia psychicznego jest afekt dostosowany. Też istotne.

Z rozmachem

Zastanawiałam się dzisiaj, kto powinien wręczyć zwyczajowy bukiet od blondynki. Ja miałabym największą ochotę na kwiaty od Harvey’a a [harweja, ale może jednak harwiego?] Spectera i Mike’a Rossa (koneicznie „i”, nie „lub”), bo aktualnie są na mojej shortliście, ale uznałam, że tym razem potrzeba rozmachu i fantazji. A właściwie dowodów na istnienie mężczyzn z rozmachem i fantazją. I przypomniałam sobie taką scenę:

Do tych kwiatów od Leo dołączam stosowne życzenia, a że raz już dostałam 101 tulipanów, więc wnioskuję, że nie jest to takie nierealne.

Spojler

Skoro nawet kominek napisał dobrą recenzję (tak, tak, wiem, że nie za darmo), to niech będzie, że niedzielny wpis blondynki też będzie „Jej” poświęcony. Obejdzie się jednak bez zbędnego gadania, bo bardziej od tego potrzeba pewnej autorefleksji. I może to jest długie i nudne, ale w kontekście istnienia fotoszopa, wybielacza do pup, aplikacji do wszystkiego i inteligentnych okularów jakoś tak mi wyszło, że to wcale nie taka odległa perspektywa.

To dziś

Blue Monday, najbardziej depresyjny dzień roku. Do końca 4 godziny godzina. Damy radę. Wspiera nas blue Lindsay.
Algorytm do policzenia, czyli stan zdrowia psychicznego w ujęciu ścisłym:

\frac{[W + (D-d)] \times T^Q}{M \times N_a}

gdzie:

  • Wpogoda
  • D – dług, debet (już się zaczyna)
  • d – miesięczne wynagrodzenie (nie wzrosło)
  • T – czas od Bożego Narodzenia (gorzej, że do następnego jeszcze tyle czasu!)
  • Q – niedotrzymanie postanowień noworocznych (2 czekoladki Merci)
  • Mniski poziom motywacji (jak zwykle)
  • Na – poczucie konieczności podjęcia działań (w czwartek zumba, ale w taki mróz?!)

Na pocieszenie brak gipsu i dwie piosenki.

Czytaj dalej

Tytuł nie chce się dodać

Blondynka zapomniała ostatnio o swoich własnych urodzinach. Żeby to były trzydzieste, to jeszcze można by to było zrozumieć, ale żeby zapomnieć o piątych!? W każdym razie, jeśli już sobie przypomniałam, to sto lat, blondynko! Na dzisiejszą okazję mamy też horoskop w kolorze blond. Dla świata oczywiście, nie tam dla zodiaków, żebyście nie byli rozczarowani, czytelnicy, jak mniej więcej ja dziś, bo mi w tarocie wylosowali kartę, że nic się nie zmieni. Znaczy coś tam się zmieni, ale wielkich przebojów nie będzie. A nie mogli, skoro już taka wypadła, trochę podkoloryzować? Trochę jestem więc zniechęcona, dlatego horoskop będzie ogólny i raczej będzie miał charakter przepowiedni opartej na wiki, bo tam zrobili już nawet zakładkę, kto zmarł w 2014. Mundial będzie, z Oranje, Soczi będzie, ładne olimpijki będą, choć w zimowych kufajach, ale będą (każda ma za sobą przygodę z playboyem, znajdziemy…). Runda wiosenna w lidze angielskiej będzie i Liverpool zostanie mistrzem, zima w kwietniu też będzie, luz w dupie (na skoczni!) będzie, seriale będą, a DiCaprio w Wilku z Wall Street już jest. I Depeche Mode w lutym też będzie. Nudy więc nie będzie. I na pewno ktoś się rozbierze, jakieś nowe piersi ujrzą światło dzienne. A my to pokażemy, bądźcie spokojni. I jakieś piłkarskie limeryki też będą. Czyli nic się nie zmieni.