Archiwum kategorii: egzystencjalna
Limeryk metalimerykowy
Pewnego razu na południu, w wannie,
Talent się pewnej był ubzdurał pannie,
Szczęście, że na straży pan,
Co dość miał leczyć jej ran,
Tak rzekł: A najpierw się wykształć starannie!
Nie zgadzamy się! Blondynka protestuje!
Endorfiny (albo depresja)
Napisałam dziś DWA AKAPITY. To nie zdarzyło się od miesięcy! Jest to więc nieźle podejrzane.
Thick skin and an elastic heart
Zagadka
Co powstanie z połączenia:
600 g mąki pszennej
3 małych jajek
100 g masła
70 g cukru z prawdziwą wanilią
pół łyżeczki soli
2 łyżki rumu
250 ml letniego mleka
20 g świeżych drożdży lub 10 g drożdży suchych
oleju (do smażenia)
konfitury (do nadziewania)
Proste? Na zwycięzców czeka piosenka roku:
———————————————-
(Na przegranych czeka refleksja egzystencjalna :))
Aktualnie zastanawiam się nad faktem rezygnacji ze szczęścia na rzecz czyjegoś mylnie pojmowanego szczęścia albo mylnie pojmowanego spokoju (swojego, czyjegoś, wspólnego i ogólnonarodowego), albo co gorsza obu tych rzeczy. Jest to najgorsza z możliwych opcji na życie, jaką można wybrać. Natomiast na pewno najlepsza na długotrwałe unieszczęśliwianie, siebie w szczególności. Napiszę o tym książkę albo lepiej film zrobię.
Kot i paczka czipsów
Były już podwinięte rzęsy pod powieką, bieguny ciepła i transcendentne energie. Późne godziny, absolutne przyczyny. Ludzki mózg w pewnym momencie przechodzi fazę zwątpienia połączonego z niedowierzaniem. Bo jak to, oszukali nas, taka miłość ma być jedna, ty jesteś jedna! Wreszcie człowiek dochodzi do wniosku, że to jednak raczej jest chemia i małpie gaje. To jest wtedy, kiedy nakręca(my) się nawzajem. To jest takie właśnie wylizanie paczki czipsów od spodu – tak fajne, że aż straszne. Tak straszne, że aż fajne.
Coś w tym jest
Tym razem to nie amerykańscy naukowcy, ale przeciętny polski mężczyzna odkrył przede mną prawdę rządzącą światem:
Jeśli dziewczyna się zastanawia, czy facetowi na niej zależy, to znaczy, że najpewniej nie zależy. Bo kiedy mężczyźnie zależy, kobieta nigdy nie ma wątpliwości.
No to chyba czas pogodzić się z losem albo szykować się do ślubu :). Na pierwszy taniec nie proponuję tego, choć słucham już pięćdziesiąty raz. Może już nawet z sześćdziesiąty piąty.
Poszukiwania i świnka morska
Nasza Blondynka jest poszukiwana przez detektywa(-ów)! Nie wiem, jakie są szanse na jej wytropienie w gąszczu sieci w sieci, ale zawsze trzeba się z tym liczyć. Dlatego postanowiłam powitać ewentualnych gości (gdyby jednak im się udało) najbardziej absurdalnym wpisem w historii blogaska, który będzie też przekrojem przez poglądy i nastroje tu panujące. Po pierwsze świnka morska. Oto wczoraj obraziłam świnkę i cały gatunek, że jako niby nieinteligentne stworzenia. W internetach świnki mają zdecydowanie więcej wielbicieli niż hejterów, na przykład że są lepsze od chłopaka (bo mądre i ich miesięczne utrzymanie wynosi nie więcej niż 20 złotych, no i nigdy cię nie zranią, bo… nie gryzą!). Zmuszają też to rozważań natury egzystencjalnej (czyli takich, jakie tutaj najbardziej lubimy) – czy skoro są świnki morskie, to czy są też świnki rzeczne. Ktoś, kto nie lubi ani świnek, ani kobiet napisał, że kobieta informatyk jest jak świnka morska – ani świnka, ani morska, ale to tylko jakieś męskie urażone ego się pewnie wypowiedziało (choć w zestawieniu z dowcipem, że kobiety też umieją programować… pralkę, jest nawet dość zabawne). Podsumowując, chciałabym przeprosić świnkę, bo na pewno jest bardziej inteligentna od pewnego reżysera.
Po drugie #LiLo. Podobno zapomniała roli (w teatrze) i pisze wspomnienia. Na szczęście nadal robi sobie też #selfie, co też lubimy, bo jest przekazem obrazkowym, nie trzeba dużo pisać, a przesłanie jest (z duchem czasu i naklejek na fejsbuku).
Po trzecie całkiem nowe świeżutkie cover story.
Po czwarte, wreszcie (trochę) zachciało mi się spać. O piłce będzie innym razem, bo a nuż napisałabym coś o reprezentacji. Dobranoc.
Ze sklepu
Z wczoraj. Z jakiegoś powodu aż się wzruszyłam. Być może nawet już o tym pisałam, bo cover Glee wydaje mi się znajomy. Ale co tam, jeśli po pięćdziesięciu przesłuchaniach nadal płaczę, to drugi wpis o tym samym nie będzie taki zły. Poza tym, kto to jeszcze czyta :). No i… how can I ever change things that I feel?
You can go your own way, go your own way
You can call it … Another lonely day
You can go your own way, go your own way
I jeszcze to.