Idealna kobieta powinna być śliczna i miła. Zadbana, ale nie tapeciara, o pięknej i szczupłej pupie, ale nie za chudej. Podobno panowie najpierw patrzą na tyłek, potem na biust, a jeśli wystarczy czasu, to jeszcze na twarz i (w) oczy. Co dokładniejsi zwracają jeszcze uwagę na paznokcie, zęby i nos (!). Wiadomo też (a wiadomo?), że mężczyźni lubią małe stopy, (co automatycznie wyklucza wysoki wzrost, ale najlepsza opcja to małe stopy i >175 – dlaczego ewolucja nie idzie w tym kierunku, to nie wiem), wydatne usta, wąską talię (WHR jest oczywiście kluczowy!), piękne włosy. Jeśli więc twój tyłek nie będzie zasługiwał na przynajmniej ósemkę (w dziesięciostopniowej skali urody – ósemka mężczyźnie wystarczy, bo przecież od ósemki do dziesiątki to już tylko rok na siłowni i będzie), biust nie będzie i bujny, i jędrny, twarz przepiękna i gładka, oczy niebieskie, zęby perłowe, a nos godny katalogu reklamującego ekskluzywne usługi chirurgii plastycznej, to nawet jeśli będziesz znała na pamięć Biblię CSS albo skład Barcelony/Manchesteru United w ostatnich dziesięciu sezonach – nie licz na wiele. Właściwie to na nic nie licz, bo to twoja wyrzeźbiona, ujędrniona, wymodelowana i wypielęgnowana pupa da ci szansę na poznanie mężczyzny twoich marzeń!
Naprawdę nie musisz wiedzieć, do czego jeszcze służy pomarańczowy wąż ogrodowy (oprócz pielęgnacji ogrodu oczywiście ;)), możesz myśleć, że terminatory i wampirki spotyka się tylko w filmach, nie musisz znać ścieżki dialogowej ze wszystkich części „Rambo” (choć to by się akurat przydało…). Zapewniam, że znajomość raportów komisji międzypaństwowych i państwowych w całości też się nie przyda. Wiedza z zakresu literatury jest zupełnie zbędna (a nawet, powiem, niepożądana), poezja zabroniona, nie śledź wyników nagrody Nike ani nawet Nobla, nie zajmuj się polityką, kursem franka i cenami ropy na światowych rynkach, nie musisz nawet czytać codziennych wiadomości, nic. Nie pielęgnuj intelektu (wśród mężczyzn krąży taki mit, że nie wolno związywać się z kobietą mądrzejszą od siebie), w żadnym, ale to w żadnym, wypadku nie spłaszczaj pupy w bibliotece, zamiast rozwiązywania krzyżówki zrób sobie manicure, lepiej kup modny cień do powiek niż naukowy bestseller. Ale przede wszystkim – każdą wolną chwilę (a jeśli wykluczyć wszelką działalność intelektualną, to może się ich zrobić bardzo wiele) poświęcaj pupie. Rolkuj, smaruj, masuj, ćwicz, biegaj, steppuj, napinaj i ujędrniaj. Facet nie obejrzy się za twoją wiedzą na temat przewagi Linuksa nad Windowsem (czy odwrotnie), ale za pięknym (ale nie za chudym!) tyłeczkiem! A gdyby udało ci się już jakoś nawiązać z nim konwersację po przejściu przez pupowe kryterium (moje gratulacje!) – nie mów mu, że PlayStation Vita będzie dostępne w wersji 3G i bez 3G… zapytaj tylko, zgodnie z radą autorytetu (kto czytał, ten wie ;)) – podobam ci się? Podobno wystarczy.
To, co mnie martwi, to fakt, że kiedy miną pierwsze achy i ochy, ochy i achy, jest wielce prawdopodobne, że on zechce* jednak porozmawiać, a nie tylko przyglądać się pięknym krągłościom. Najmniejszy problem, jeśli tematem będzie dyskografia jego ulubionego zespołu albo dorobek filmowy cenionego przezeń reżysera, bo to zawsze można podgonić przy paznokciach. Reszty nie podgonimy. Potajemnie, po kryjomu, w przebraniu, pod pseudonimem – trudno. Dbajmy o intelekt (jednocześnie, też potajemnie, radzę zacząć uczyć się trudnej sztuki gotowania), bo co będzie, jeśli ON kiedyś zechce (a zechce) po ten intelekt sięgnąć (i po smakowite dania!). Rok siłowni to niewiele, ale czy ktoś wyobraża sobie rok… biblioteki? Trzeba być na bieżąco. Dlatego, dziewczyny, do biblioteki! Ale nie autobusem – na rolkach!
*ten drugi zapewnia mnie, że statystycznie nie ma na to szans, mój idealny świat (i puenta) legł właśnie w gruzach! Bo jak długo można bez znudzenia patrzeć kobiecie na pośladki?! Choć w sumie przeczytałam gdzieś, że mężczyźni sobie z tym znakomicie radzą:
najpierw patrzą na piersi, bo bardziej się rzucają w oczy, jednak kiedy tylko kobieta się odwróci, nie znają litości i bezczelnie interesuje ich tylko tyłek!
W mojej opinii kolejność jest odwrotna, ale zasada ta sama. I nikt nie jest znudzony ;).
Twój autorytet ma rację, w idealnym męskim świecie to o czym piszesz sprowadza się do uwodzicielskiego wywijania brzuszkiem i pośladkami (naprawdę nie muszą być perfekcyjne). Nie licz na to, że kiedy krągłości się znudzą, przyjdzie chęć na erudycyjne rozmowy. Nawet jeśli delikwent zacznie sprawiać wrażenie że chciałby porozmawiać, to nigdy nie uwierzę, że zacznie słuchać. Więc lepiej się nie wychylać, bo jeszcze dojdzie do wniosku, że ona naprawdę ma coś do powiedzenia, a to już bardzo źle. Sama napisałaś, że nie wolno wiązać się z mądrzejszymi kobietami!
Z obserwacji wiem, że te uwodzicielskie czynności (wywijanie brzuszkiem i tyłeczkiem) są rzeczywiście zupełnie wystarczające do przeprowadzenia całego procesu poznania ;). I że pytanie „podobam ci się?” powinno się sprawdzić w 90% przypadków. Tylko moje pytanie jest takie, czy – nie licząc dziewczyn skłonnych do gadatliwości bez widoków na konkretną fabułę (kurde, obawiam się, że ja… ;)) – naprawdę później jest tylko patrzenie na krągłości? Czy nie dochodzi przypadkiem element konwersacji? Wiadomo, że lepiej się nie wychylać, bo facet ucieknie gdzie pieprz rośnie… Czyli rozumiem, że wygląda to tak: mężczyzna, udając, że prowadzi ożywioną rozmowę, patrzy na okrągłą pupę i w rzeczywistości nie słucha, tylko myśli, jak ten urodziwy tyłeczek wyglądałby – na przykład – w stroju króliczka? ;)
Jeśli „myśli, jak ten urodziwy tyłeczek wyglądałby w stroju króliczka” to tylko taki zgrabny eufemizm na „myśli, jak ten urodziwy tyłeczek wyglądałby gdyby zabrać się za to z czego króliczki tak bardzo słyną” to jest dokładnie tak jak ci się wydaje. Poza tym „patrzenie na krągłości” jest nie tylko później, patrzenie na krągłości jest też wcześniej i w tej chwili też. Przez cały czas. Konwersacja to tylko stroszenie piórek i środek do tego żeby dobrać się do tyłeczka. Moim zdaniem dziewczyny (zwłaszcza te które uważają, że ich rozum jest [dla chłopców] ważniejszy od ich tyłeczka) powinny każdego faceta traktować jak potencjalnego palanta. Jedynym problemem dziewczyn z odpowiednim tyłeczkiem jest dbanie o jego (palanta, nie tyłeczka) dobre samopoczucie. Największą głupotą dziewczyn, bez jędrnego tyłeczka, jest szukanie wspólnych tematów z palantem, tylko że on od Manchesterów, Rambów i wiadomości z giełdy ma kolegów, więc jeśli dziewczyna chce zostać kolejnym kolegą palanta to jest na dobrej drodze. Ale my cały czas mówimy o uwodzeniu, prawda?
Przysiade sie na moment bo ciekawie sie zrobilo.
To tylko wygłupy, myśleliśmy że nikt nie czyta…