Wpadła mi w ucho taka nowa piosenka. Za pierwszym przesłuchaniem – powalająca.
Że może to nie to, ale róbmy coś, bo jeśli nie zrobimy, to się nie przekonamy.
Za drugim przesłuchaniem – za smutna.
Za trzecim – za rozpaczliwa, aż mi się jakieś stado refleksji przyplątało, uczucia, które były, wróciły, minęły.
Za czwartym – może coś w tym jednak jest.
Za piątym – ale już w zasadzie wolę „Syreny”.
Szósty raz sprawił, że jestem już pewna, że tekstu i wykonania nie powstydziłby się sam Happysad.
„Kiedyś kupię nóż i powyrzynam wszystkich wkoło
Kupię nóż
Zostawię tylko dwoje”
Na szczęście, że już ciężko się na to nabrać. Dobranoc.