Archiwum miesiąca: marzec 2010

vds

jak go lubię, tak dziś mógłby coś zepsuć albo przynajmniej dałby się oszukać wiatrowi lub/i facetowi z blizną, bo taki ruuuuuuuuni z kolei to na przykład powinien jedynie oraz tylko i wyłącznie dostać z but(t)a, but(t)em albo chociaż iść się przebrać (natychmiast)

***szok, wpisy mają moc sprawczą! szok***

A miało być (i przez chwilę nawet było) tak pięknie czyli o tym, że czasem lepiej żyć złudzeniami (choćby optycznymi)

Z powodów oczywistych (o których zaraz, gdy tylko skończy mi się swobodny słowotok) notka „o wyższości bezsensownych notek o niczym nad bezsensownymi notkami o przygnębieniu z nutą głębokiego egzystencjalizmu” dziś się nie ukaże, chociaż (gdyby biometr był bardziej korzystny) powinnam stanąć na wysokości zadania i obie długotytułowe notki połączyć, wszak jest pewien wspólny mianownik. A nawet dwa wspólne mianowniki, choć w tym wypadku ja bym wolała (na waszym, panowie, będąc miejscu), żeby te mianowniki były jednak licznikami, czyli żeby były po prostu na górze, ale to już każdy ma własne upodobania, więc się nie wtrącam. Chodziłoby bowiem o to, że „o niczym” (eufemizm), czyli właśnie o tym, jest znacznie ciekawiej, bardziej miękko (!niestety niedowiedzione empirycznie!) i z większą ekscytacją. No ale tylko wtedy, gdy blokujemy okropne! i jakże rozczarowujące! informacje płynące ze świata zewnętrznego. Lepiej żyć w błogiej nieświadomości, wtedy jest pięknie, a i świat dookoła jakiś taki bardziej satysfakcjonujący. Aż tu nagle włazi jakaś szara rzeczywistość (internet to zło) i szok, bo jeszcze wczoraj wszystko było prawdziwe, one były prawdziwe, a dziś…

Czytaj dalej

o czym już na pewno nie przeczytacie

czyli 3 przeterminowane tematy:

  1. Iga w białej bluzce (wersja +18)
  2. inteligencja a rozmiar biustu (z przykładami)
  3. męski pms – miał to być przełomowy i pionierski tekst, niestety tylko intuicyjny ;))

(Z notki o inteligencji podam tylko trzy ciekawe sposoby na poprawienie sprawności umysłu: wykonywanie codziennych czynności inną ręką niż zawsze ;), badanie różnych powierzchni dokładnie, opuszkami palców oraz prysznic z zamkniętymi oczami. Przyjemne i jak się okazuje – pożyteczne ;)) Nie będzie też już notek o wieżyczkach i tunelach ze zszywek ani o takim odkryciu. Naprawdę mi przykro;).

żółtaczka panuje!

albo co oni wszyscy jedli??? Żółty Becks wygląda prawie jak chińczyk ;)
„welcome home Beckham” było rozczulające, zwłaszcza, że już nie jest żółty.