Archiwum autora: ta druga

Prezent idealny

image

Długo myślałam nad prezentem idealnym, ktòry ucieszy każda kobietę, no i chyba znalazłam. Niby słodkie, a wciaż to przecież tylko kwiaty! Możemy więc spokojnie do dzienniczka bikini challenge dopisać: płatki ròż, tulipany i stokrotki w polewie. Smacznego!

Hello (from the other side)

No tak… Wielkie postanowienia przynoszą zwykle odwrotne skutki – jeść mniej, ale nie dotyczy to pizzy i makaronu, zimą trzeba uzupełniać kalorie, spać więcej, ale akurat nie tej nocy, bo przecież od piątego do siódmego sezonu „Gilmore girls” (!) jest tylko 55 odcinków, to akurat dziś się obejrzy, uprawiać sport, ale akurat teraz jest najlepszy moment na regenerację mięśni, to może od jutra. Blondynka też padła ofiarą tego autosabotażu i po szumnej deklaracji, że teraz już zawsze będzie czysta, miła i zadbana, totalnie się zapuściła.

Czasem trzeba dotknąć dna, żeby nie powiedzieć, o to dno przypieprzyć, żeby coś wreszcie dotarło, więc poprzednie miesiące, głównie polegające na przesuwaniu się po równi pochyłej w stronę wiadomą (na fizyce siedziałam w ostatniej ławce, ale jednak), tylko pozornie były tak całkowicie zmarnowane. Praca organiczna (kształtowanie zawiści i nienawiści), poszerzanie horyzontów (od plotka do pudelka), lektury (przeczytane w 32%) i pielęgnowanie przekonania o własnej wartości (ja nie mam niespełnionych ambicji pisarskich!!!) – te wszystkie zabiegi, mniej lub bardziej celowe, zaowocowały wreszcie popełnieniem tej oto całkiem nowej notki, notki o robieniu notek, metanotki, która bezwzględnie powinna zostać poddana redakcji albo lepiej – być odłożona na 10 lat, żeby bon moty były bardziej zamotane i pewnie bardziej bon. Pracuję więc nad formą. Treść natomiast zawsze tu pozostanie bez zmian. Chyba że ktoś mi znów złośliwie przygada.

Piosenki na dziś:
1. z obowiązku
2. z wyboru

Ekshib na dziś: praca autorska „Jak powstaje notka o notce”, przepraszam #ekshib ;)
WP_20151102_006

No to od jutra!

Robiłam dziś listę postanowień, choć nie jest to Sylwester (hmmm, może więc to brzmieć dziwnie), ale miałam plan wziąć się za wszystkie zmory i potwory. Spisałam wszystko w zeszycie, dużymi literami i w kółkach te rzeczy, nad którymi muszę się pochylić, i taka superpewna, że oto już wiem, już jestem na dobrej drodze, niezwłocznie złamałam 5 z 6 postanowień. Wliczam w to jedzenie czekolady, choć była gorzka, co podobno pomaga na stres, zmory i potwory. Myślę, że dlatego teraz jestem – mimo wszystko – we względnym nastroju, choć powinnam się wściekać (na siebie). Przynajmniej trzymam się i wspieram ogólnospołeczną akcję „Ratujmy Blondynkę” oraz ogólnospołeczną akcję „Idź głosować (bo ja sobie nie załatwiłam karteczki i sama nie mogę!)” (ach, te słoiki). Z powodu tej pierwszej już szykuję na półce miejsce na puchar „Najbardziej grafomański cykl notek ever”, ale jakoś to zniosę, jako że cel jest szczytny. Z powodu akcji drugiej mam postanowienie w sprawie walki z ignorancją i lenistwem. Walka z ludzką głupotą też jest na mojej liście oraz medytacja mantrą „pieprzyć (to)”. Na dobranoc więc dwa numerki (pieprzyć to, że już tu były!).

Szkoda, że brakło mi czasu na akcję „Ubierz się jutro porządnie”, bo z przygotowanych zestawów mam tylko bluzkę rodem ze Star Treka (bez interkomu, ale z przyciskiem mocy, czy do czego właściwe był ten przycisk?) i sweter w wieku równym kadencji prezydenta.

ratujmy-blondynke

vote

Ratujmy Blondynkę!

Dziś noc muzeów, szczytna akcja, długie kolejki, wiele atrakcji. Ta okazja dała mi jednak do myślenia – i nie dlatego, że leżę akurat w łóżku. Oto uświadomiłam sobie, że są tu pewne zaległości i może się tak stać, że za rok Blondynka będzie już atrakcją wyłącznie (!) nocy muzeów. A tego przecież nie chcemy! Dlatego zaczęłam od zmiany wielkanocnego tła (spokojnie, u domu też dopiero dziś schowałam głęboko świeczki-jajeczka) na tło trawiaste, bo i finał Ligi Mistrzów przed nami i półfinały za nami, i Steven z walizką za ocean jadący, i może wreszcie wiosna przyjdzie na dobre. Potem pożegnałam Stevena pierwszym wpisem po miesiącu (i pół). Następnie przypomniałam sobie, że (aktywna) Blondynka pomoże mi przetrwać sezon białych spodenek, że dawno nie było żadnych biustów (dla porównania z własnym) i że Blondynka jest mocno poszukiwana (zakład o whisky), a skoro jest tak mocno, to przypuszczam, że zostanie znaleziona, więc nie wypada powitać gości wpisem z marca.
Apeluję więc, idźcie głosować i ratujmy Blondynkę!