Tak się zastanawiałam, co wam (nam) się najbardziej dziś przyda – spis naturalnych afrodyzjaków, recenzje walentynkowych hitów kinowych, ranking najlepszych miłosnych piosenek ever, prezentację najbardziej seksownej bielizny ever, opis skuteczności poszczególnych środków antykoncepcyjnych (ever) lub zamiennie opis skuteczności poszczególnych tabletek przeciwbólowych ever in case „kochanie, dziś nie, boli mnie głowa…”, podpowiedzi w sprawie, jakie kwiaty kochają kobiety i dlaczego w ogóle należy dawać kobietom kwiaty, wybór najlepszych wierszyków walentynkowych via sms oraz ewentualnie wskazówki, jak wziąć kredyt chwilówkę na poczet tych wszystkich walentynkowych przyjemności i jak go potem bezboleśnie spłacić. Jednakże cóż z tego, że zaprezentuję kulinarne wspomagacze miłości (np. mięta, imbir, wanilia, banany, figi, granaty i owoce morza) i romantyczne dania, jeśli i tak wszyscy zjemy dziś rosół/ziemniaki/makaron/nic i popijemy to kompotem zamiast jakimś stosownym trunkiem, cóż z tego, że recka daje nad wyraz zachęcające 3, jeśli dziś przecież w telewizji można po raz milion dwudziesty obejrzeć „Nigdy w życiu” czy inne „Ja wam pokażę” (alternatywnie jakiś serial sci-fi-crime, choć najlepszym pomysłem to będzie i jest chyba mecz). Co do piosenek, to przypomniały mi się ze dwie, jeszcze z romantycznych czasów podstawówki, pamiętam, że wtedy się sprawdzały, to i dziś mogłyby się nadać, więc w razie czego podpowiadam (ta lub ta). Na tę najbardziej seksowną bieliznę (bikini) i tak nas wszystkich razem wziętych + nawet samego providenta nie stać (ale zaprezentuję poglądowo), pigułki antykoncepcyjne w jeden dzień nie zadziałają, apap jest może przy alergii dobry, ale na brak ochoty to już za słaby, a co do kwiatów, to i tak nie ma co gadać, bo to dla mężczyzn nie jest zbyt zrozumiałe, co my mamy z tymi kwiatkami ;). Wierszyków wam oszczędzę (próbka: „Mam zimne rączki, mam zimne uszka, więc przytul mnie mocno do swego serduszka”), a do kredytu potrzeba będzie pewnie żyranta, no i cały czar pryska („kochanie, podżyrujesz mi kredyt na dzisiejszą kolację?”). Jeśli zepsułam wam święto zakochanych tym sceptycznym spojrzeniem na świat, to i tak powinniście się cieszyć, że nie rozwinęłam mojego drastycznego poglądu, że miłość jest przereklamowana. To by dopiero było! W ramach rekompensaty za poniesione straty moralne proponuję więc gorące Walentynki (z) 3D, z zastrzeżeniem, że takie numery to tylko dla dorosłych!
Na początek rozszyfruję skrót – 3D to są trzy d***, innymi słowy mówiąc, trzy seksowne tyłeczki, a co za tym idzie, aż sześć seksownych c*****, inaczej mówiąc ekhm trzy pary seksownych biustów ;). Wszystkie oczywiście w ramach walentynkowych prezentów dla współtwórców i czytelników :).
Po pierwsze więc nasza ulubienica:
Po drugie nasza nowa gwiazda:
No i po trzecie prawdziwy walentynkowy prezent… (czy ona też lubi lizaki?;)):
i dość.
Na ochłodę można obejrzeć coś z Zimowych Igrzysk Olimpijskich albo… zresztą ja nic nie podpowiadam :).
Ważna uwaga na koniec – nie szukajcie w tej notce morału ani puenty, bo o tych drobiazgach zapomniałam, nastawiona głównie na dostarczenie wrażeń wzrokowo-erotycznych (sobie też, co mam nadzieję nikomu nie wyda się ani dziwne, ani zaskakujące;)). W radio za to puenty wysłuchałam ciekawej, więc ją tu mniej więcej przytoczę: pytaniem dnia było, jak urządzić Walentynki za 20 zł – wyliczyli w końcu, że wystarczą truskawki za 4.99 + wino musujące za 13 zł (wyszło im, że zostanie jeszcze całe dwa złote!) i tu cytat finalizacyjny „zrobisz dziewczynie niebo w gębie, to sam będziesz miał niebo… w nocy” ;)). Było też coś o lizaniu, ale zapomniałam co (no coś w tonie, że lizać można te truskawki i nie tylko). Szkoda, że nie było porady, że smsy „wiem, że nie obchodzisz tego święta, dlatego zamiast kwiatów przesyłam ci gorącego całusa:*” są nie na miejscu.
Tak czy siak jedynym wiarygodnym sposobem na sprawdzenie kocha-nie kocha jest… rezonans magnetyczny mózgu, więc właśnie myślę, jak wykonać go w warunkach domowych ;), bo wnioski są ciekawe:
U kobiet obok wspomnianych regionów związanych z odczuwaniem nagrody i motywacją włączały się też partie odpowiedzialne za emocje. U mężczyzn zaś zaobserwowano dodatkowe pobudzenie w rejonach związanych z analizowaniem sygnałów wzrokowych (wiadomo wszak, że mężczyźni to wzrokowcy), a także w części mózgu związanej z występowaniem erekcji. O ile więc kobiety bardziej rozmarzają się na widok ukochanego, o tyle mężczyźni szykują się do czynu.
Z tymi dzisiejszymi bodźcami wzrokowymi to więc nie był wcale taki głupi pomysł. Panowie, oglądać! (tzn. bo mecz trwa;))