zanika mi egozim albo zaczynamy walentynki

Miało być odwrotnie, najpierw wy coś dla mnie, potem ja coś dla was, ale że zwlekałam, zwlekałam i zwlekałam, aż idea się spaliła i się wszystkim znudziło (ponadto pojawiły się – dość wiarygodne – groźby bojkotu blogaska!, tak, przed nimi nawet dezodorantem w sprayu nie można się obronić!, dlatego wolę nie ryzykować:)), to teraz będą najpierw podziękowania, a później ich przyczyna (jeśli w ogóle, bo gdy skończy się zima to owa przyczyna nieco straci swój smaczek). Taka zwyczajowa wywrotowość idei i dość nagła zmiana sytuacji, ale chyba taki stan rzeczy nie zaszkodzi nikomu. Zwłaszcza, że podziękowania patrzą pięknymi ciemnymi oczami, są kusicielskie, seksowne i rozwijają fantazję :), a że już niedługo walentynki, to w sumie można te oczy podciągnąć pod pierwszą walentynkową blogaskową kartkę. A jako, że żadnych protestów ze strony tego drugiego nie było (nie było też zachęt, ale takie to już niestety są reguły milczącego akceptu:)), to podziękowania mają ciemne włosy, w końcu brunetki też nie są takie najgorsze, zwłaszcza francuskie i hiszpańskie ;). Zaznaczam, że nasza dzisiejsza piękność nie bierze udziału w blondynkowym konkursie (chociaż epizod miała), ale za to jest wyjątkowym prezentem dla tego drugiego oraz dla naszego nowozwerbowanego reportera terenowego (tu rada: aby zostać „tym trzecim” należą się nam przynajmniej 2 komentarze pod każdym wpisem;)) i że nie będę jej rozbierać, bo naga kobieta to jednak już coś poważniejszego niż kobieta ubrana i kobieca nagość to już minimalnie mężczyznę zobowiązuje (no dobra, powinna zobowiązywać i to bardzo minimalnie, ale nie aż tak, żeby myśleć o wysyłaniu kwiatów), pozostawię więc waszej wyobraźni dopowiedzenie tego, co ona tam może mieć pod bluzką… Chociaż nie, o nie! Nie będzie tak łatwo – dziś się tylko nacieszcie tym, co ona może mieć w tym spojrzeniu…


Ale spokojnie, już wkrótce, nie bacząc wcale na zobowiązania wobec nagości, zdejmiemy z niej tę jakże niepotrzebną garderobę ;)

Życzę cierpliwości w oczekiwaniu! :)

ps. Zapowiadam, że egoistyczna będę jeszcze na pewno 16 i 24 lutego, albo może odpowiednio 17 i 25, potem pewnie 7 marca (czyli po naszemu 8-go), do tego czasu ogłaszam protest i będę się żywić wyłącznie jedzeniem sentymentalnym, w skład którego wchodzą powidła śliwkowe i mandarynki, a być może niedługo rozpocznę pikietę w słusznej sprawie, nawet szykuję już stosowny transparent. Ale o transparencie następnym razem, jeśli o mandarynkach będę miała siłę się tu w ogóle zalogować :).

4 thoughts on “zanika mi egozim albo zaczynamy walentynki

  1. ten drugi

    mam teraz około trzech tysięcy przemyśleń, ale muszę zacząć od najbardziej nurtującego mnie problemu…

    eeeee albo nie, najpierw wytłumaczę przyczyny milczącego akceptu, to znaczy akcept był wyraźny i bardzo entuzjastyczny, ale zupełnie pochłonęła mnie dystrybucja konkursowych nagród, wszystkie te rolki z poduszeczkami powietrznymi, sznurki do snopowiązałki itd., że aż zapomniałem go wyartykułować :))

    ehm, no więc powiedzcie mi dziewczyny czy wszystko ze mną w porządku i czy powinienem iść do okulisty albo czegoś się napić jeżeli na zdjęciu numero uno zamiast kusicielskiego uwodzicielskiego seksownego spojrzenia cały czas widzę sztuczne rzęsy?

  2. ta druga Autor wpisu

    no ja tam się nie znam, ale myślę, że no te rzęsy raczej chyba naturalne… bo gdyby tak codziennie przynajmniej przez miesiąc dopieszczać je (*** uwaga! zdradzam tajemnicę kobiecego makijażu***) olejkiem rycynowym (2,5 zł;)) czy innym cudem kosmetologii współczesnej (>100zł;)), następnie zainwestować w tusz typu 3D dramatic look albo inny theatre look nie mówiąc już o tuszach typu „sztuczne rzęsy” look ;), to taki efekt można by uzyskać. blondynkom to się raczej nie uda (jaka szkoda!), ale brunetkowe (a zwłaszcza hiszpańskie) rzęsy to już z założenia mogą w sobie coś takiego mieć… tylko pytanie, czy wam się panowie coś takiego w ogóle podoba? bo taki tusz dramatic look po dobrej randce znajdzie się pewnie i tak nie tam gdzie powinien, a i też bardzo trzeba uważać, żeby kobiety nie doprowadzić na takiej randce do płaczu, bo dramatic look już wtedy będzie całościowy :) (dlatego zawsze trzeba mieć ze sobą chusteczkę!) więc ja się pytam, po co w ogóle przez 20 minut te rzęsy tak starannie malować, jeśli z tego same problemy? :) no chyba, że się bardzo bardzo wam podoba… w razie gdyby, załączam garść porad w sprawie :) i poglądówkę.

  3. ta trzecia

    ojej, czyli to zabójcze, gorące i temperamentne spojrzenie (choć ta druga po dokładnej analizie stwierdziła, że ono raczej jest nie-temperamentne;) zostało przyćmione podejrzeniem falsyfikacji! Aż się boję, co będzie, gdy w kolejnych odsłonach zejdziemy delikatnie nieco niżej Pani P. (chyba, że będzie w poziomie) i czy również pojawią się pewne wątpliwości, nawet w kilku miejscach – mam nadzieję, że nie i że będziemy mieć do czynienia wyłącznie z natural beauty :)

    A tak w ogóle, to chyba żadna przedstawicielka płci pięknej, a przynajmniej większość, nie spodziewała się takiej męskiej reakcji na ową fotografię numero uno. Wszak, Drodzy Panowie, współtworzący i czytający, marzeniem naszym osiągnięcie TAAAKIEGO spojrzenia jest! Ponieważ nam się wydaje, że Wam się wydaje, że…:) Pani Cruz/Cruise chyba jednak gdzieś blisko ideału jest. No, może nie tak blisko jak pewne blondynki, ale całkiem wysoko w rankingu*. Dlatego nie cofniemy się nawet przed użyciem wytworów współczesnego świata polimerów, przypominających kształtem rzęsy, żeby podążyć w tym kierunku! Jeśli tylko efekt będzie ten sam!

    *Na 8 mężczyzn (a właściwie 9 – tak, tak, wypowiedź tego drugiego również na to wskazuje, przynajmniej po obejrzeniu fot. numero duo;), tylko jeden był sceptyczny co do ulokowania P. w ścisłej czołówce, a jeden jest na etapie dowiadywania się kto to w ogóle jest ;) No i przy okazji dowiedziałam się, że wymawianie w inny sposób niż „Penelope” jest niedopuszczalne!

    Poza tym ostatnio usłyszałam zarzut, że nie lubię pięknych kobiet, tych naprawdę pięknych**(że zazdrosna jestem czy jak?;) Wyniki rankingu pomijam więc wymownym milczeniem, he, no dobra, faktycznie, może jestem odrobinkę nieobiektywna (albo zazdrosna;)

    ** ale chcę w tym miejscu oficjalnie zaprzeczyć! A Sophie Marceau to co?!

    @ ten drugi
    ps z dwóch czynności: pójścia do okulisty i wypicia czegoś, zdecydowanie polecam opcję nr 2! W czasie spożywania proponuję oglądanie filmu z P. w roli głównej :)

  4. ten drugi

    No i przy okazji dowiedziałam się, że wymawianie w inny sposób niż “Penelope” jest niedopuszczalne!

    Ooo! Czyli że nie można już powiedzieć Penelopka, Penelopunia, Penelopusia, Penelopeczka tylko koniecznie musimy się zwracać tak oficjalnie, nie podoba mi się to :-/

    Zdecydowanie spożywanie ma korzystny wpływ na wzrost atrakcyjności*, jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację w której pani P. nawet kiedy zostałaby zupełnie pozbawiona rzęs (np. na skutek alergicznej reakcji na klej :P) w męskich oczach nie straciłaby nic ze swojego naturalnego uroku i znalazłaby się w ścisłej czołówce każdego rankingu.

    * gdybyście moje drogie panie z jakiegoś powodu wpadły kiedyś na błyskotliwy pomysł podania ofierze swojego podstępu C2H5OH błagam was dawkujcie rozsądnie, bo przedawkowanie raczej będzie miało niekorzystny wpływ na rozwój wydarzeń a wtedy – obustronny dramatic look ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *