Nie dość, że zgłosiło się już pięć (a może i osiem) kochanek, nie dość, że to chyba najdroższe igraszki w historii (Roman wystawił Ashleyowi rachunek, jak na razie tylko za dwie panie, po 200 tys. funtów kary za słodkie godziny, choć plotka głosi, że podbije do 400), nie dość, że z końcem sezonu Cole przymusowo zdejmie koszulkę The Blues za „zhańbienie wizerunku klubu”, nie dość, że jego żoną jest najpiękniejsza (ponoć) kobietą na świecie (która na dodatek wie, co nas kręci;)), nie dość, że rzeczona żona zerwała z nim… przez sms, to jedną z jego wybranek okazała się być… sekretarka, ale nie byle jaka sekretarka! Panie i Panowie, Vicki Gough, 30 l., sekretarka… Liverpoolu ;).
Czyli „hańbienie wizerunku klubu” polegało na tym, że sekretarka była z Liverpoolu? Rozumiem, że Romek mógłby się wkurzyć gdyby Ashley obracał jego sekretarki no ale co mu do sekretarek liverpoolskich?