Archiwum kategorii: bajzel

Road to Lisbon

road to lisbon

Drogba, walczące lwy i piosenka José Mourinho:

A droga długa jest
Nie wiadomo czy ma kres
A droga kręta jest
Co dalej za zakrętem jest
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło to by się szło
To by się szło, to by się szło
Gdyby nie to szkło

Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać
Nie zmieniać, nie zmieniać
Nie zmieniać

Miłego wieczoru.

Z rozmachem

Zastanawiałam się dzisiaj, kto powinien wręczyć zwyczajowy bukiet od blondynki. Ja miałabym największą ochotę na kwiaty od Harvey’a a [harweja, ale może jednak harwiego?] Spectera i Mike’a Rossa (koneicznie „i”, nie „lub”), bo aktualnie są na mojej shortliście, ale uznałam, że tym razem potrzeba rozmachu i fantazji. A właściwie dowodów na istnienie mężczyzn z rozmachem i fantazją. I przypomniałam sobie taką scenę:

Do tych kwiatów od Leo dołączam stosowne życzenia, a że raz już dostałam 101 tulipanów, więc wnioskuję, że nie jest to takie nierealne.

Spojler

Skoro nawet kominek napisał dobrą recenzję (tak, tak, wiem, że nie za darmo), to niech będzie, że niedzielny wpis blondynki też będzie „Jej” poświęcony. Obejdzie się jednak bez zbędnego gadania, bo bardziej od tego potrzeba pewnej autorefleksji. I może to jest długie i nudne, ale w kontekście istnienia fotoszopa, wybielacza do pup, aplikacji do wszystkiego i inteligentnych okularów jakoś tak mi wyszło, że to wcale nie taka odległa perspektywa.

Phil przepowiada zimę

Telewizja się dziś sprawdziła – zagrali „Dzień Świstaka” w Dzień Świstaka (który tak naprawdę podobno jest świszczem, w każdym razie z wiewiórkowatych). Liczę, że nie był to przypadkowy dobór repertuaru albo nieprzypadkowy, ale za to oparty na algorytmie (najdawniej grany x średnia na filmwebie x niedziela)/zapowiadana pogoda. Bo akurat w kontekście pogody najbardziej kompetentny jest właśnie rzeczony świstak/świszcz, a dokładniej rzecz biorąc, Phil z Punxsutawney w Pensylwanii, który dziś niestety zobaczył swój cień. Czyli w USA zdążą jeszcze zmarznąć.

To odrobinę nieoptymistyczna prognoza dla tych, którzy zasiądą dziś na stadionie gdzieś tam w New Jersey, aby obejrzeć reklamy mecz Denver Broncos i Seattle Seahawks. Stadion nie ma dachu, ale to nawet i dobrze, bo pewnie i tak by się okazało, że przy ujemnej temperaturze nie da się go zasunąć. Podobnie jak w czasie deszczu. Z tego co wiemy, wystąpi Bruno Mars oraz David Beckham, Morfeusz, Scarlett, Coca-Cola i Pepsi. I jeszcze płatki Cheerios. Powinno być fajnie.

Gra(m)my

Dziś w nocy dowiemy się, kto dostanie statuetkę Grammy. Mają tam 82 kategorie, trochę im to zajmie. Transmitować podobno będą online, wystarczy nie spać. Z fajnych występów będzie można zobaczyć Madonnę z Macklemore’em & Ryanem Lewisem i Mary Lambert (wychodziłoby, że jednocześnie). Dadzą radę pewnie też Kendrick Lamar i Imagine Dragons. Bojkotuję Daft Punk i udaję, że nie są nominowani za Get Lucky. Jay, Kanye, Justin, wiadomo, są. Jedno jest pewne, najlepszy grupowy występ pop mają już w kieszeni Robin, Pharell i ich dziewczyny.

PS Filmy w plajliście mają notatki, ale ich nie widać. Trudno, nie będę się powtarzać.

PPS Śniło mi się, że ratowałam Czerwonego Kapturka. Nie wiem, co na to Freud, ale nawet nie próbuję interpretować.

To dziś

Blue Monday, najbardziej depresyjny dzień roku. Do końca 4 godziny godzina. Damy radę. Wspiera nas blue Lindsay.
Algorytm do policzenia, czyli stan zdrowia psychicznego w ujęciu ścisłym:

\frac{[W + (D-d)] \times T^Q}{M \times N_a}

gdzie:

  • Wpogoda
  • D – dług, debet (już się zaczyna)
  • d – miesięczne wynagrodzenie (nie wzrosło)
  • T – czas od Bożego Narodzenia (gorzej, że do następnego jeszcze tyle czasu!)
  • Q – niedotrzymanie postanowień noworocznych (2 czekoladki Merci)
  • Mniski poziom motywacji (jak zwykle)
  • Na – poczucie konieczności podjęcia działań (w czwartek zumba, ale w taki mróz?!)

Na pocieszenie brak gipsu i dwie piosenki.

Czytaj dalej

Bez sensu

Bez sensu jest rozbierać oskarówki. Mistrzowie photoshopa zepsuli mi zabawę, wsadzając Sandrze Bullock, Cate Blanchett, Jennifer Lawrence i Amy Adams różne członki (i to nie po jednym!) w możliwe i niemożliwe miejsca i nawet nie wiadomo, czy te piersi to ich, czy też z photoshopa (chyba już na to narzekałam przy podobnej okazji). A Akademia to też mogłaby w tym roku nie nominować tych samych co w tamtym, byłoby jakoś bardziej… ekscytująco. No, choć ekscytująco to jeszcze może być, w końcu nominowane panie już wcześniej udowodniły, że potrafią.

sandra i meryl

Dodatkowo pikanterii nominacji Sandry dodaje fakt, że chyba naprawdę jej się należało, świetnie panuje nad ciałem.

gravity hair

Jeśli chodzi o inne kategorie, to mam nadzieję, że Oscara dostanie Barkhad Abdi (tak, mimo świadomości, że w tej kategorii jest też Jared Leto!), a nie dostanie U2. Ale pewnie będzie odwrotnie.

Z ładnych kobiet na wyróżnienie zasługuje Lupita:

Lupita Nyongo

A z przystojnych mężczyzn Bradley:

Bradley-Cooper

Z filmów na wyróżnienie zasługuje „Blue Jasmine”, dlatego kibicuję Cate i Woody’emu. Ale jeszcze półtora miesiąca, mogę zmienić zdanie.