nie zdążyłam wczoraj z wyjątkową (ach wyjątkową!) notką i kto, no kto mi teraz uwierzy, że postawiłam intuicyjnie i… trafnie wytypowałam zdobywcę Złotego Globu/a? ;) za najlepszą piosenkę filmową? No nikt nie uwierzy… (mam brudnopis notki;)) Reszta na stopklatce.
ps. Leona Lewis tak zawodziła w piosence z Avatara, że aż dziw, że nie wygrała.